Magia poranka
Odpowiednie zarządzanie czasem, to nie pomnażanie czasu, tego niestety nie jesteśmy w stanie zrobić. Doby nie można wydłużyć, godzin nie można powiększyć. Sukces w zarządzaniu czasem to dla mnie spokój. Poczucie że większość spraw i rzeczy jest na swoim miejscu. To pozbycie się uczucia wiecznego zmęczenia i notorycznego bycia zajętym, bez poczucia działania, zmiany, rozwoju. Na czym w kontekście zarządzania czasem opiera się magia poranka?
Wielu badaczy, osób zainteresowanych własnym rozwojem szuka patentów na sukces u ludzi, którym się w życiu powiodło. Czytając o najważniejszych zasadach organizowania sobie życia przez ludzi sukcesu, często pojawia się wspólny element w postaci odpowiedniej rutyny o poranku. Na czym dla większości ludzi sukcesu polega magia poranka?
- To wczesne wstawanie między 5.00 a 7.00, w zależności od osoby, bardziej chodzi o to, by mieć conajmniej godzinę czasu na powolne wejście w nowy dzień.
- Dzień zaczyna się od odpowiedniego nawodnienia oraz odżywczego śniadania.
- Wiele osób zwraca uwagę na aktywność fizyczną: trening, spacer. To może być dłuższe cardio lub krótki, intensywny trening.
- Część z osób medytuje, czyta książki lub czasopisma.
Różna jest kolejność tych elementów, ale tworzą one dobrą, poranną rutynę każdej z tych osób. I taką dostosowaną do siebie rutynę dobrze jest opracować, bo wiele z tego, jak ułoży się nasz dzień zależy od tego jak zaczniemy. A jak zaczynamy najczęściej?
- Wstając w ostatniej chwili, po 3 drzemkach budzika, biegając za czymś do ubrania, jedzenia, zabierając kawę ze sobą.
- Jeśli nie mamy psa, nie ma mowy o aktywności fizycznej.
- Odżywcze śniadanie ogranicza się do gotowych płatków albo kanapki.
- Wiadomości czytamy w korku, czasem słuchamy podcastu, częściej marudzących dzieci.
- Zapominamy o tym, co mieliśmy zabrać. Pół dnia zastanawiamy się, czy żelazko jest wyłączone.
- Medytacja ogranicza się do jednolitego strumienia wody pod prysznicem, o ile zdążymy.
Rano w wielu domach jest chaos, nerwy i zamieszanie, które skutkuje negatywnymi emocjami już na progu pracy czy dalszych obowiązków domowych. Zanim się uspokoimy i odpoczniemy po tym porannym maratonie, pijemy spokojnie kawę i przeglądamy maile lub social media. Niedługo później okazuje się, że jest już przedpołudnie, a godziny naszej najlepszej produktywności wykorzystaliśmy na oceny stylizacji na Pudelku albo wrzucanie mailingu do kosza.
Możesz powiedzieć, że masz za dużo obowiązków, dzieci na głowie i pracę, nie jesteś milionerką, żeby było cię stać na wstawanie tak wcześnie. Słyszysz jak to brzmi? Tak, ludzie sukcesu nie pracują, nie mają obowiązków i mogą sobie wstawać wcześnie, żeby pomedytować i zanurzyć się w beczce z zimną wodą.
To nie kwestia pieniędzy.
To nie kwestia ilości zobowiązań.
To kwestia samodyscypliny, żeby później móc zbierać plony czy to w postaci sukcesu jakkolwiek go rozumiemy, czy po prostu dobrego samopoczucia.
Czy tylu znanych osób może się mylić? Czy książki w stylu „5 A.M” i koncepcja Robina Sharmy to bzdura? Może się okazać, że tak, dlatego magię poranka, najlepiej sprawdzić na sobie.
Muszę powiedzieć, że jestem w procesie przekonywania się do tej koncepcji. Generalnie zawsze byłam sową, wydawało mi się, że wieczorem jestem w stanie efektywniej pracować, a rano oczywiście odsypiałam. Od jakiegoś czasu wieczorem zaczęłam być po prostu zmęczona, trzeba było szukać alternatyw, żeby kiedyś tą pracę wykonać. Jeśli wstawałam po 7.00, a nawet i przed 8.00, pracując głównie w domu, robiłam śniadanie, kawę, jedzenie dla psa, potem wyjmowanie naczyń ze zmywarki, runda odkurzania sierści psa i okazywało się, że do biura siadałam dobrze po 9.00, żeby po 12.00 iść robić obiad. Miałam poczucie, że ledwo zaczęłam ogarniać temat, muszę się odrywać. A gdzie trening rano? Fakt, śniadanie celebrowałam i nigdy o nim nie zapominam, ale taki długi przez natłok innych spraw poranek wpływał na resztę dnia, w którym minuty przeciekały mi przez palce, a ja czułam się strasznie sfrustrowana.
Od jakiegoś czasu bardziej zwracam uwagę na organizację pracy i zarządzanie czasem w związku z moimi priorytetami jakimi są praca i zdrowie, chce mieć na nie odpowiednią ilość czasu i nie mieć poczucia, że czas marnuje. Mam w sobie duży lęk przed marnowaniem czasu, może to przez tą 3 z przodu w wieku. W każdym razie stwierdziłam, że czas na dorosłość i wczesne wstawanie. Moim celem i wyzwaniem ogromnym jest godzina 5.30, latem udawało się i o 6.00, teraz to 6.20 w zależności od dnia. Oczywiście, że jest trudno. Tym bardziej jeśli wiesz, że jesteś swoim szefem i nie musisz odbić karty o 7.30 w biurze, dlatego zupełnie nie uważam, że przez mój tryb pracy to ja mam łatwiej.
Ale przyznaje przed sobą i wszystkimi, którzy tego słuchają, że widzę ogromną różnicę. Nie widzę jej, gdy jeszcze po ciemku zwlekam się z łóżka i jest mi zimno i jestem obrażona na świat, czas i pogodę. Ale widzę różnicę z każdą kolejną godziną, kiedy mam czas. Czy pracuje więcej? Może trochę, ale bardziej cieszy mnie spokój jaki mam w sobie, kiedy po południu zamiast nadrabiać, mogę iść na rower, na spacer z psem, zrobić trening. Mogę sobie nawet pozwolić na drzemkę, choć to mnie najczęściej dobija zamiast pomóc.
Poranna rutyna oparta o spokojnie wykonywane planowe czynności ma sens! Nie trzeba od razu zaczynać od pobudki o 5.00 i codziennego porannego joggingu. Mierz siły na zamiary! Jeśli nie byłaś do tej pory rannym ptaszkiem, to może być trudne, dlatego zacznij spokojnie. Cofaj wskazówki budzika o 5 minut, a nie o 30 minut. Masz czas! W końcu mogłabyś dalej przesypiać poranki.
Podczas planowania swojej porannej rutyny zwróć uwagę na kilka istotnych elementów:
- Zastanów się, o której wstajesz zazwyczaj i cofnij się o godzinę, to minimalny czas jaki potrzebujesz by spokojnie zacząć dzień. Na początku niech to będzie 10 minut wcześniej i wydłużaj ten czas, aż do 60 minut.
- Dobrze jest wprowadzić nawyk picia szklanki wody, to nie zajmuje wiele czasu.
- Śniadanie zjedzone w spokoju jest jednym z podstawowych elementów dobrej, porannej rutyny.
- Zastanów się, jaki rodzaj aktywności fizycznej chciałabyś wprowadzić i od czego możesz zacząć. W okresie jesienno-zimowym chciałabym bardzo wstać jeszcze 20 minut wcześniej żeby praktykować jogę, w którą ostatnio się wkręcam. Wiosną i latem dobrze jest pójść pobiegać lub na szybki spacer z psem. Wiem, że są osoby, które biegają cały rok, przecież można, ale znam siebie, wolę wybrać coś, co jest bardziej prawdopodobne. Planuj to, co wiesz, że jesteś w stanie wprowadzić. Kiedy już podstawowa poranna rutyna wejdzie ci w nawyk, możesz stawiać przed sobą większe wyzwania.
- Potraktuj pierwsze 60 minut dnia jako Twoją „godzinę mocy”. Ta metafora bardzo dobrze obrazuje, na czym polega magia poranka. To czas na takie dobre rozłożenie zasobów energii wyprodukowanej w nocy. Jak twoim zdaniem najlepiej możesz zadbać o swoje energetyczne zasoby i nie, sam sen, nie wystarczy? Pamiętaj, że na poziom naszej energii wpływa to jak się czuje nasz ciało i nasz umysł – zadbaj o te sfery tak samo troskliwie każdego poranka, ale na swój, najlepszy sposób.
Zanim zdecydujesz się dodać swoim porankom więcej magii zapraszam cię do pobrania i uzupełnienia Arkusza „Poranek mocy”, bo przecież chodzi o to, by w tym postanowieniu zmiany sposobu rozpoczynania dnia wytrwać. Wierzę, że jeśli będziesz praktykować swoją rutynę poranka przez jakiś czas, zauważysz istotne zmiany i nie będziesz chciała z niej zrezygnować.
Pamiętaj jeszcze o jednym, wczesne pobudki wymagają pójścia spać o przyzwoitej porze, tak by spać conajmniej 6 godzin!
Nie czekaj! Na którą godzinę ustawisz budzik dziś, aby mieć dość czasu na poranny rytuał?
Serdecznie zapraszam do odsłuchania podcastu oraz subskrybcji mojego kanału na Spotify oraz iTunes. Czekam na opinie i komentarze.